Przygotowania rozpocząłem wspólnie z zaprzyjaźnionymi filmowcami. Łukasz – pan młody podszedł do tematu wesela bardzo na luzie. Były żarty, śmiechy i pokazywanie zdjęć z dzieciństwa. To lubię najbardziej. Powrót do korzeni. Od razu przypomina mi się beztroska tamtych lat. A teraz człowiek się hajta. Kiedy to wszystko minęło…? Dobra, sentymenty na bok bo zabawa czeka!
Niepozorne przygotowania zamieniły się w istony ogień na sali restauracji Monte Carlo. Zima czy nie, ta ekipa rozgrzałaby najzimniejszy zakątek świata. Starzy, czy młodzi wszyscy bawili się jednakowo. Energia płynęła strumieniem z parkietu i nikt nie pozostał obojętny na jej dźwięki. Za oprawę muzyczną odpowiedzialnych było dwóch DJ, którzy zapewniali dodatkowe atrakcje i zabawy.